W pewnych kręgach panuje przekonanie, że motocykl służy do jeżdżenia, a nie do mycia. Ja jednak stoję na stanowisku, że czysty motocykl szybciej jeździ i w związku z tym staram się utrzymywać moją maszynę w czystości.
Jak umyć motocykl żeby nie narobić sobie kłopotów? Jakich kłopotów, zapytacie?
Zacznijmy od argumentów przeciw myciu. Częste mycie skraca życie. Nie. To jest hasło wrogie ideowo. Każda maszyna lepiej pracuje, gdy jest czysta i dobrze nasmarowana. Jakie są w taki razie argumenty przeciw? Jest jeden. Jeśli zrobimy to źle, może się okazać, że motocykl już nie „zapali”. Kiedy tak się stanie? Jeśli będziemy używać wody pod ciśnieniem i zbyt mocno nią operować w okolicach gaźników, cewek, świec zapłonowych, stacyjki, zegarów, łańcucha, modułu silnika i regulatora napięcia. Więcej głosów przeciw nie stwierdzono.
Od czego zacząć mycie? Od wyboru odpowiedniego miejsca. Przepisy nie pozwalają myć aut i motocykli wprost na ulicy. Musimy więc robić to na własnym terenie, oczywiście jeśli nim dysponujemy. Tu faworyzowani są mieszkańcy domów jednorodzinnych i posiadacze garaży. Mamy jeszcze do dyspozycji myjnie samoobsługowe i firmy zajmujące się profesjonalnie myciem pojazdów. Ostatnie rozwiązanie przeznaczone jest dla leniwych. Jeśli już wiemy gdzie, to warto pamiętać o tym, żeby nie odbywało się to w pełnym słońcu. Nasz testowy motocykl był wyjątkowo umyty właśnie w takich warunkach tylko dlatego żeby możliwe było zrobienie zdjęć. ;) Wybierajmy zatem miejsca zacienione lub róbmy to wczesnym rankiem, ewentualnie wieczorem. Dlaczego jest to tak ważne? Ze względu na środki chemiczne używane do mycia. Nałożone na rozgrzaną powierzchnię mogą się różnie zachowywać.
Jeśli już mamy miejsce, możemy zabrać się za robotę. Czym myć motocykl? Miękką gąbką, rękawicą do mycia aut, miękkimi szczotkami i odpowiednią chemią. Nie używajmy zmywaków kuchennych i płynu do mycia naczyń. W zmywak może nabić się trochę piachu i porysujemy lakier. Płyn do zmywania może pozostawić zacieki na lakierze.
Zaczynamy od opłukania maszyny z luźno przylegających zabrudzeń. Następnie w zależności od wybranej technologii - albo miękką gąbką lub rękawicą - nakładamy pianę ręcznie albo spryskujemy motocykl specjalnym przeznaczonym do tego płynem. Które rozwiązanie jest lepsze? Zdecydowanie Bike Cleaner. Dlaczego? Jest to płyn doskonale rozpuszczający brud, owady i inne zabrudzenia. Jest bezpieczny dla lakieru, chromu i gumy jednocześnie. I co najważniejsze, jego zastosowanie nie wymaga „szorowania”. Wystarczy spryskać i chwilę poczekać. Po spłukaniu wszystko jest praktycznie czyste. Oczywiście, jeśli nie myjemy motocykla zbyt często lub ma on za sobą kilkudniową podróż, to przydadzą się miękkie szczotki wspomagające działanie chemii. Pomogą usunąć pył z klocków hamulcowych zarówno z felg jak i z zacisków. Poza tym sprawdzą się przy myciu silnika.
Jeśli motocykl jest już umyty, warto go wytrzeć do sucha. Można użyć irchy. Lub ściereczek z mikrofibry. Wycieranie pomoże nam zweryfikować stan motocykla po myciu i ewentualnie wykryć niedoróbki. Po wytarciu możemy elementy plastikowe i gumowe potraktować odpowiednim preparatem, np. sprayem silikonowym.
Mając do dyspozycji sprężone powietrze, możemy przedmuchać silnik i okolice układu zasilania i elektrycznego. Ci bardziej pilni mogą rozłączyć kostki w instalacji elektrycznej i użyć preparatu wypierającego wodę. Wszystko to w trosce o jak najdłuższe życie naszej ukochanej maszyny. Po myciu warto odbyć krótką przejażdżkę, a po niej nasmarować łańcuch smarem w aerozolu.
Na zdjęciach możecie zobaczyć jak szybko i sprawnie został umyty nasz bohater pierwszego Testu 1000km.
Pamiętajcie, żeby podczas mycia nie używać wody pod zbyt dużym ciśnieniem. Nie kierować myjki w kierunku elementów instalacji elektrycznej, gaźników, wtrysków, łożysk kół, łożysk wahacza i nie pastwić się nad łańcuchem. Łańcuch to zupełnie inna historia, którą postaram się wam opowiedzieć już wkrótce.