Wymiana oleju w silniku jest jedną z podstawowych czynności serwisowych. Czy kupujemy nowy (używany) motocykl i robimy pakiet startowy czy obsługujemy samodzielnie naszą wierną maszynę, zawsze wymiana oleju wchodzi w grę. Operacja wydaje się być ekstremalnie prostą, ale… Nie wszystko złoto co się świeci. Prosto jest dla kogoś kto ma w sobie instynkt McGyvera lub kilka wymian wykonał samodzielnie. Do pełni szczęścia potrzebny jest jeszcze motocykl, w którym dostęp do filtra nie jest utrudniony. Tak jest w idealnym świecie. Niestety w realnym życiu nie zawsze świeci słońce.
Jak się zabrać do wymiany oleju? Rozpoznać wroga. Tylko nie walką, a wywiadem. Nic na żywioł. Po pierwsze - warto poszukać serwisówki do naszego motocykla. Znajdziemy tam wiele potrzebnych informacji, między innymi jak się dostać do filtra oleju. Nie zawsze jest to proste. W motocyklach sportowych i turystycznych czasem trzeba zdjąć niemało owiewek, żeby dostąpić zaszczytu zdemontowania starego filtra. Oczywiście pod warunkiem, że nie wymaga to specjalnego klucza. Na przykład w dwucylindrowych silnikach BMW filtr oleju jest zagłębiony w karterze silnika. Jeśli nie mamy klucza numer 95-11001 to wymiana filtra jest praktycznie niemożliwa. Dlatego do wymiany oleju trzeba się przygotować.
Co będzie nam potrzebne? Za względów bezpieczeństwa: gumowe rękawiczki, okulary ochronne i folia do rozłożenia pod motocyklem. Od strony serwisowej potrzebne będą narzędzia niezbędne do wykonania wszystkich prac. Wspomniany już klucz do okręcania filtra oleju i klucz dynamometryczny do dokręcenia korka spustowego oleju. Zapytacie po co klucz dynamometryczny? Przecież można ręką - na oko. Doświadczenie mi podpowiada jak to oko wygląda. Bardzo często jest podbite, a gwint w misce olejowej nadwyrężony. Ponieważ korki najczęściej są dosyć spore to wielu domowym mechanikom wydaje się, że trzeba korek dokręcić mocno. No bo przecież jest duży. Niewielu zada sobie pytanie: Dlaczego korek spustowy jest duży? Nie dlatego, że działają na niego duże siły. Na niego praktycznie nic nie działa. On musi być duży żeby olej z miski olejowej spłynął w 10 minut, a nie dwie godziny.
Czyli mamy zabezpieczenie dla siebie, dla środowiska naturalnego i mamy narzędzia. Potrzebne jeszcze będą pojemniki na olej. Jeden do zlania oleju, a drugi do przetransportowania go do serwisu. Warto sprawdzić, ile oleju mieści się w naszym silniku. Naukowcy amerykańscy znają przypadki, w których kuweta podstawiona pod silnik okazywała się za mała i część oleju rozlewała się po podłodze. Do przetransportowania oleju do serwisu możemy użyć też pustych butelek, z których wlaliśmy olej do silnika. Cały przepracowany olej się nie zmieści, ale zawsze to coś.
Możemy zacząć działania. Jeśli robicie to po raz pierwszy, to polecam zacząć od filtra oleju. Jeśli zaczniecie od zlania oleju, a później okaże się, że filtr was pokonał to będziecie w trudnej sytuacji. Szkoda będzie wlewać nowy olej. Czasem filtr można odkręcić poprzez wbicie w niego wkrętaka i wykorzystanie go jako dźwigni do odkręcenia. Sposób może mało elegancki, ale w wielu przypadkach bardzo skuteczny i szybki. Pamiętajcie, że z filtra poleci trochę oleju, więc podstawcie pojemnik na olej. Nie zapomnijcie przed odkręceniem oczyścić samego filtra i najbliższej okolicy jego montażu.. Zależy nam na tym, żeby nic się nie dostało pod nowy filtr. W nowym filtrze uszczelkę trzeba posmarować odrobiną oleju i dokręcić filtr dłonią. Nie ma co się nad nim pastwić. Jeśli macie łapę jak Pudzian, to nie przesadzajcie. Jeśli będzie dokręcony za mocno to może dojść do pęknięcia uszczelki i wycieku.
Filtr na miejscu. Można przystąpić do zlewania oleju. Korek trzeba poluzować i delikatnie palcami odkręcać. Pojemnik na przepracowany olej powinien być już podstawiony, a my powinniśmy się skupić na robocie. Już za chwilę poleci gorący olej (silnik powinien być dobrze rozgrzany przez zlewaniem oleju), a jeśli nie będziemy uważać to korek spustowy poleci razem z nim. Wyławianie korka z pojemnika z olejem nie należy do przyjemności. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to olej powinien się lać równym strumieniem (warto odkręcić korek wlewowy, co ułatwi wyrównanie ciśnienia), a korek powinniśmy trzymać w palcach. Trzeba mu się przyjrzeć i jeśli ma magnes ocenić, czy nie za dużo jest na nim opiłków. Należy też sprawdzić stan uszczelki pod korkiem. Jeśli wcześniej pojawiały się wycieki to uszczelka powinna być wymieniona na nową.
Teraz mamy przerwę i możemy wprowadzić się w stan zadumy przyglądając się jak spływa olej. Jeśli już nic nie będzie wylatywać z miski olejowej możemy wkręcić korek i zalać silnik olejem. Ile wlać oleju? Dobre pytanie. W serwisówkach często podane są ilości - z tym, że często nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ja mam taką zasadę, że wlewam do poziomu max i uruchamiam na chwilę silnik. Olej rozprowadzany jest po silniku i nowy filtr napełnia się olejem. Wyłączam silnik i po kilku minutach sprawdzam poziom. Najczęściej wystarczy niewielka dolewka i gotowe. Pamiętajcie, żeby nie przekraczać maksymalnego poziomu oleju.
No dobrze, a jaki olej wlać? Motocyklowy. To pewne. Czy półsyntetyk czy syntetyk to już kwestia typu motocykla, przebiegu jaki ma za sobą i przebiegu jaki ma zrobić w zbliżającym się sezonie. Wpływ na to ma też nasz styl jazdy. Oleje mineralne polecam do tych motocykli, które naprawdę tego wymagają. Większość motocykli z rynku wtórnego najlepiej będzie się czuła zalana olejem syntetycznym.
I nie wierzcie w rozpuszczające się uszczelki i wypłukane nagary. Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym widział silnik motocyklowy pokryty wewnątrz nagarem. Takie historie to tylko w internetowych legendach. Nie proponuję też kombinować z klasą lepkościową. Czasem może się okazać, że syntetyka w potrzebnej nam klasie lepkościowej po prostu nie ma. Wtedy trzeba dobrać coś zbliżonego, a jeśli nie mamy pewności to warto skonsultować się z serwisem. Najważniejsze, żeby olej spełniał odpowiednią normę MA. Jest ona ważna ze względu na zabezpieczenie sprzęgła przed poślizgiem.
A co zrobić z przepracowanym olejem i filtrem? Najlepiej oddać do najbliższego serwisu. Nie powinno z tym być problemu. Jeśli serwis jest legalnie prowadzony to przepracowany olej odsprzedaje firmie zajmującej się utylizacją. Jak widać same korzyści.
Jeśli wszystko się udało i stan oleju jest odpowiedni to możemy uruchomić jeszcze raz silnik i sprawdzić, czy niema wycieków spod korka i spod filtra. Jeśli wszystko jest OK to możemy w miarę potrzeb, zamontować owiewki i cieszyć się własnoręcznie wykonaną pracą. Czy samodzielna wymiana oleju jest warta z punktu widzenia ekonomii? Pewnie nie do końca. W wielu przypadkach kupując olej w serwisie można liczyć na bardzo okazyjne ceny. Jednak satysfakcja z własnoręcznie wykonanej roboty i miłe spędzenie czasu przy motocyklu, mogą być często trudne do wyceny. Poza tym, czy wszystko musimy przeliczać na kasę?
Pamiętajcie tylko o zabezpieczeniu siebie i okolicy przed skażeniem przepracowanym olejem. Może to się wydawać śmieszne, ale mimo wszystko dobrze jest o to zadbać. Produkty otrzymane w wyniku rafinacji naftowej działają kojąco tylko na silniki i przekładnie. Organizmy żywe nie są stworzone do pływania w oleju.
Życzę powodzenia, a jeśli nie jesteście pewni czy wam się uda to oddajcie motocykl do serwisu. Może jeszcze nie nadszedł czas na samodzielne działania?