Prędzej czy później, każdego posiadacza motocykla czeka zakup nowych opon. I wtedy się zaczyna ... Temat doboru opon jest prawie tak gorący jak dobór oleju silnikowego. Chociaż tutaj w dyskusjach jest dużo spokojniej. Jakie opony wybrać? Takie, jakie przewidział producent do naszego motocykla. Zmiany szerokości lub profilu jeszcze nikomu nie pomogły. No chyba, że chodzi tylko o to, żeby motocykl wyglądał „bojowo”. W takim przypadku „róbta co chceta” tylko nie dziwcie się, że policjant zabierze wam dowód lub maszyna będzie się prowadziła jak zepsuta taczka. Ok. Kwestia rozmiaru jest załatwiona.
Jaka marka? Tu również nie jest prosto. Najlepiej poszukać opinii w internecie. Generalnie można przyjąć zasadę, że opony przeznaczone do motocykli sportowych lepiej „kleją”, a te do turystycznych lepiej znoszą duże obciążenia i długie przebiegi. Są na rynku też opony, których bieżnik wykonany jest z dwóch rodzajów gumy. Na obwodzie jest mieszanka twardsza, lepiej znosząca duży przebieg, a na bokach mieszanka bardziej miękka, pozwalająca na większe złożenia. Czym się kierować przy zakupie opon? Opiniami użytkowników. Tylko warto odsiewać opinie merytoryczne od tych złośliwych i pisanych tylko po to, żeby pisać. Kilka chwil treningu i już wiemy, o co chodzi. Często opinie są bardzo subiektywne i niestety noszą na sobie ślad niskich umiejętności kierowcy. Trzeba brać to pod uwagę.
Jedna z bardzo ważnych kwestii to wiek opony. Ktoś, gdzieś, kiedyś napisał, że opony można kupować tylko nowe. I się zaczęło. Ludzie dzwonią do serwisu oponiarskiego i…:
-Dzień dobry. Chciałbym kupić opony do motocykla.
-Witam. Jakie?
-No wie pan… żeby były z tego roku (nie zaznaczyłem, że mamy marzec i jeszcze się sezon nie zaczął).
-Z tego roku nie mam, ale są z listopada zeszłego roku.
-O nie! „Leżaków” nie będę kupował. Nie mogę się tak narażać. Dziękuję, do widzenia.
Po takiej rozmowie klient jest dumny z siebie, bo nie dał sobie wcisnąć „staroci”, a sprzedawca chowa głowę w dłoniach i komentuje wiedzę swojego rozmówcy.
Jaka jest prawda? Opona do 5 lat, przechowywana w odpowiednich warunkach, jest uznawana za nową i producenci trzymają się tej wersji. Nie ma powodu, żeby im nie wierzyć. Opona, którą eksploatujemy powinna być wymieniona po 7 latach od daty produkcji. Co to znaczy odpowiednie warunki? Chłodno, ciemno i sucho. To jest ideał. Największym wrogiem opon jest słońce, a dokładniej promieniowanie UV. Cała reszta jest mniej ważna. Jeśli więc opona przeleżała 3 lata w magazynie, to naprawdę nic jej nie jest. I pewnie da się wynegocjować dobrą cenę, bo niestety jest ona w Polsce „trudnosprzedawalna”. Właśnie ze względu na zakorzenioną w głowach legendę o starej oponie. To trochę tak, jak z laniem do silnika oleju syntetycznego.
Czego nie kupować? Opon z niewiadomego źródła. Opon używanych i naprawianych. Jeśli chodzi o używki, to bardzo rzadko zdarza się, że ktoś wymienia dobre opony. Ja widziałem taki przypadek tylko raz. Opony wymienia się, jeśli są zużyte lub uszkodzone. Te, które „jeszcze polatają” nadają się na śmietnik. Warto policzyć dokładnie, ile nas będzie kosztował zakup „dobrej” używki i jej przełożenie dwa razy w sezonie, a ile zakup nowej na 3-4 sezony. Pomijam oczywistą kwestię bezpieczeństwa.
Jeśli chodzi o opony naprawiane, to krąży o nich wiele legend. Jedna z nich mówi, że jeśli w fabryce trafi się wadliwa partia, to wszystkie opony są dziurawione i wyrzucane. Podobno nasi rodacy potrafią takie opony naprawić i sprzedać w kraju jako „nówki”. Przeważnie sprzedaży takiej opony towarzyszy gadka w stylu:
- Wiesz… Niemiec to bogaty jest i jak złapał gwoździa, to co on się będzie? Wywalił i „ganc noj” założył. Wiesz… Niemca stać.
Gorzej jeśli taka opona rozejdzie się w szwach podczas jazdy.
Tak czy inaczej, opona jest jedynym elementem zapewniającym nam styk z matką ziemią i warto żeby była nowa, przyczepna i co ważne - dobrze napompowana. Niestety i w zakresie ciśnienia w ogumieniu mamy znaczne braki. O ile w samochodzie za niskie lub za wysokie ciśnienie będzie miało większy wpływ na zużycie niż na przyczepność (oczywiście z pewnym zakresie niedoboru ciśnienia), o tyle w motocyklu może być przyczyną całkowitej zmiany prowadzenia się maszyny. Zbyt duże odkształcenie się lub „twardość” opon mogą być dla nas bardzo niebezpieczne.Z tego powodu powinniśmy przynajmniej co tydzień sprawdzić ciśnienie w ogumieniu. Należy to robić przed jazdą, kiedy opony nie są nagrzane. Warto w tym celu wyposażyć się w miarodajny miernik ciśnienia. Nie najtańszy, ale po prostu dobry.
A jak rozszyfrować napisy znajdujące się na oponie?To, co nas przede wszystkim nas interesuje, to rozmiar i parametry nośności i dopuszczalnej prędkości. 240/40/VR18 M/C (79V). Czyli… 240 to szerokość opony w milimetrach. 40 to wysokość profilu przedstawiona jako % szerokości. VR czyli opona radialna,dla której nośność została podana dla prędkości 210 km/h. 18 to średnica felgi w calach. M/C oznacza, że jest to opona tylko i wyłącznie do motocykli. (79V) to oznaczenia indeksu nośności i prędkości. 79 czyli 437kg, a V to 240 km/h z tym, że od prędkości 210 km/h należy, co 10 km/h zmniejszać nośność o 3%.
Drugie oznaczenie najczęściej sprawdzane, to oczywiście data produkcji. Oznacza się ją czterema cyframi zaraz za znakiem DOT, który oznacza, że opona jest zgodna z wytycznymi Ministerstwa transportu USA i Kanady. Oznaczenie DOT 2314 oznacza, że opona została wyprodukowana w 23 tygodniu 2014 roku.
Kolejne oznaczenie może występować w różnej formie. Może być w formie dwuliterowej TT i TL lub może być napisane wprost TubeType (opona dętkowa) i TubeLess (opona bezdętkowa). Opona dętkowa, jak sama nazwa wskazuje, wymaga stosowania dętki. Opona bezdętkowa może współpracować z dętką w przypadku, jeśli konstrukcja obręczy koła tego wymaga. Na oponie znajdziemy też informacje o marce, modelu, miejscu produkcji i przeznaczeniu opony. Zarówno, jeśli chodzi o nawierzchnię jak i koło, na którym ma być zamontowana, jak również i kierunek obrotu w czasie eksploatacji.
Bywa też tak, że ta sama opona może być stosowana zarówno z przodu jak i z tyłu i sposób jej montażu jest właśnie od tego uzależniony. Jeśli macie wątpliwości dotyczące opon zachęcam do odwiedzania stron internetowych producentów. Praktycznie każdy w sposób wyczerpujący przedstawia system oznaczania swoich produktów.